Forum www.wilawiankipierwszade.fora.pl Strona Główna www.wilawiankipierwszade.fora.pl
forum klasy 1d
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zbrodnia Ikara

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wilawiankipierwszade.fora.pl Strona Główna -> zaaaaaaaadania / j.polski
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Katański




Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:42, 12 Mar 2012    Temat postu: Zbrodnia Ikara

Można prosić pytania do Zbrodni Ikara?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Weronika




Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaski

PostWysłany: Pon 21:36, 12 Mar 2012    Temat postu:

1. Wyjaśnij tytuł w kontekście szczegółowych rozważań nad treścią.
2. Czas i przestrzeń powieści.
3. Wizja miasta.
4. Wizerunek głównego bohatera- dylematy, niepokoje, cele, przemiana (należy szczegółowo wskazać, w jaki sposób ona nastąpiła)
5. Bohaterowie powieści (ich imiona, motywy postępowania, wyznawane wartości)
6. Istota miłości Sonii i Rodiona.
7. Obcy (wizja Żydów, Polaków ... i stosunek Rosjan wobec nich)
8. Czego dotyczą religijne, polityczne i społeczne treści powieści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Weronika




Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaski

PostWysłany: Pon 21:38, 12 Mar 2012    Temat postu:

oj przepraszam, te pytania to do utworu "Zbrodnia i kara", nie "Zbrodnia Ikara" ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Baran




Dołączył: 23 Wrz 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:54, 13 Mar 2012    Temat postu:

to jest jutro?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mparzy




Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:34, 18 Mar 2012    Temat postu:

1. Wyjaśnij tytuł w kontekście szczegółowych rozważań nad treścią. Tytuł powieści: Zbrodnia i kara jest znaczący, ponieważ odzwierciedla główny wątek utworu. Kara Raskolnikowa ma dwie postacie: cierpień umysłowych i cierpień fizycznych. Załamanie, ciężki stan psychiki i ducha Rodiona po zbrodni – to wymiar duchowy kary. Jest on trudniejszy do zniesienia od cierpień fizycznych, ponieważ ciągle dręczą bohatera wyrzuty sumienia, halucynacje i świadomość bycia zbrodniarzem. Raskolnikowa zadręczyło uczucie odtrącenia od ludzkiej wspólnoty. Nie mogąc tego znieść, sam postanowił przyznać się do winy, oddając się w ręce sprawiedliwości i ziemskiego prawa. Rodion wolał zginąć na katordze, niż żyć w ciągłym wyobcowaniu. W ten sposób pragnął zmyć z siebie plamę grzechu ciężkiego i ponownie wejść między ludzi.

Zsyłka na Sybir była dla zbrodniarza pewnego rodzaju pokutą i zadośćuczynieniem. Pozwoliło mu to w pewnym stopniu oczyścić się z winy i odnowić swoje człowieczeństwo. Kara fizyczna była dla Raskolnikowa mniej dotkliwa również dlatego, że Sonia nieustannie wspierała go swoją obecnością.

Losy głównego bohatera powieści Dostojewskiego są klasycznym przykładem na to, że nie ma zbrodni bez kary. Każdy zły czyn zostanie odkryty, a jego sprawca ukarany. Tak więc jest to przestroga dla nas wszystkich, przypominająca nam o tym, że nie możemy na tym świecie czuć się bezkarni, bo czuwa nad nami prawo boskie i ziemskie, które jest nieugięte. Zarówno boskie, jak i ziemskie prawo mówi o tym, że zbrodnia musi być ukarana. Tak więc kara jest nieodłącznym następstwem każdej zbrodni, może ona nastąpić od razu lub po pewnym czasie, lecz jest nieunikniona.
1. Wyjaśnij tytuł w kontekście szczegółowych rozważań nad treścią

Nie ma zbrodni bez kary – takie jest zasadnicze moralne przesłanie.Przyznanie się do winy wymaga ogromnej odwagi, wiąże się z gotowością wzięcia na siebie pełnej odpowiedzialności za popełniony czyn. Odkupienie grzechu może nastąpić przez dobrowolne poddanie się karze. Droga do wolności wiedzie przez cierpienie. Tylko prawda może wyzwolić człowieka. Powieść Dostojewskiego stawia uniwersalne pytania, na które próbuje znaleźć odpowiedź. Pyta o człowieka o jego moralną kondycję, o to, co mu wolno, a czego nie. Rozważa istotę dobra i zła; zastanawia się, gdzie przebiega granica pomiędzy tymi dwiema wartościami.

2. Czas i przestrzeń powieści.:
Wydarzenia „Zbrodni i kary” rozgrywają się w ciągu dziewięciu i pół dnia (bez Epilogu), w lipcu 1865 roku w Petersburgu (miasto w tej epoce literackiej stanowiło bardzo istotny element w kształtowaniu losów poszczególnych postaci; czasem było nawet głównym bohaterem, np. Paryż w „Ojcu Goriot” H. Balzaka czy Łódź w „Ziemi Obiecanej” W. Reymonta). W Epilogu przenosimy się z Rodionem i Sonią na Syberię.

Czas w powieści

W powieści wnikliwy czytelnik dopatrzy się odnośników czasowych:
Idea przestępstwa kiełkuje w głowie Raskolnikowa pół roku przed tym, gdy w lipcowy wieczór poznajemy głównego bohatera. Dowodem na to jest artykuł „O zbrodni” opublikowany na łamach „Słowa Periodycznego”, w którym młody autor popiera zbrodnię w imię dobra ogółu: „Przed pół rokiem, porzuciwszy uniwersytet, rzeczywiście napisałem artykuł(…)” (wypowiedź Raskolnikowa, rozdział V, część trzecia).

Adres lichwiarki bohater dostał „jeszcze zimą” od znajomego studenta, na wypadek finansowych kłopotów. „Półtora miesiąca temu [przed morderstwem] przypomniał sobie ów adres”, a po upływie dwóch tygodni, po przypadkowym usłyszeniu rozmowy o korzyściach zabicia „bogatej jak Żyd” staruchy, sam postanowił ją zabić.

W momencie rozpoczęcia powieści Rodia od miesiąca planuje morderstwo, np. dokładnie przeliczył ilość kroków od jego mieszkania do kamienicy Alony (730 kroków).

Poznajemy Raskolnikowa, gdy od miesiąca planuje morderstwo. Pomysł zabicia nieuczciwej lichwiarki wpadł mu do głowy dwa tygodnie po tym, jak przypadkowo był świadkiem rozmowy o korzyściach zabicia staruchy. Znał ją ze słyszenia od zimy, a przypomniał sobie jej adres półtora miesiąca przed morderstwem. Idea zbrodni zaś zakiełkowała mu w głowie na pół roku przed początkiem akcji.

Miejsca w powieści

Miastem, w którym toczy się akcja, jest Petersburg. Prócz XIX-wiecznej stolicy Rosji akcja rozgrywa się w określonych przestrzeniach, począwszy od wynajmowanych pokoi, poprzez duszne szynkownie i traktiernie, a skończywszy na brudnych i opuszczonych podwórkach (patrz Konstrukcja czasoprzestrzenna i Petersburg w powieści). W Epilogu poznajemy również realia syberyjskiej katorgi.

3. Wizja miasta:
Petersburg w powieści przedstawiony jest jako dziecko XIX-wiecznych praw kapitalizmu, miasto ofiar niezdolnych do walki o przetrwanie, wśród których na plan pierwszy wysuwają się nędzarze (rodzina Marmieładowów), pijacy (Marmieładow), prostytutki (Sonia), a także łotrzy i cwaniacy wykorzystujący innych (Łużyn, lichwiarka), miasto pożerające jednostki wybitne (takim mianem określał siebie Raskolnikow).

Przechadzając się wraz z głównym bohaterem nędznymi ulicami Petersburga - przedsionka piekła, oglądamy brudne ulice, stare i ponure budynki z ciasnymi i ciemnymi mieszkaniami, szynki i traktiernie o podejrzanej reputacji, w których całymi dniami bez celu siedzą b y l i pracujący urzędnicy zapijający swoje smutki (Marmieładow), b y l i studenci bez sprecyzowanych planów na przyszłość (Raskolnikow), b y ł e przykładne dziewczęta, a teraz nieletnie prostytutki sprzedające swoje ciało, by utrzymać rodzinę (Sonia).

Danuta Górniak w rozdziale pt. Miasto, opublikowanym w dodatku pisma Perspektywy twierdzi, że Petersburg jest wizją piekła według Dostojewskiego. Ulokował on akcję powieści w najcieplejszym miesiącu roku – lipcu – co potęguje wrażenie gorącego i palącego miejsca: „Na ulicy skwar był okropny, a przy tym zaduch, ścisk, co krok wapno, rusztowania, cegły, kurz i ten szczególny letni smród, tak dobrze znany każdemu petersburżaninowi, którego nie stać na letnisko (…) Nieznośny zaś fetor bijący z szynków, bardzo licznych w tej dzielnicy, oraz pijacy co chwila spotykani, mimo że to był dzień powszedni, jeszcze wzmacniali wstrętną i smutną barwę obrazu”.

Petersburg jest w tej powieści bohaterem, stanowi ważny element w kształtowaniu losów postaci. Ryszard Przybylski w swej monografii pt. Dostojewski i “przeklęte problemy” pisze: „Szynki, traktiernie, domy publiczne, spelunki, podrzędne hoteliki, urzędy policyjne, mansarda studencka, mieszkanie lichwiarki, ulice, zaułki, podwórze, plac Sienny i >>rynsztok<<, wszystko to jakby stwarza przestępczy zamysł Raskolnikowa i wykreśla kolejne etapy skomplikowanej walki wewnętrznej bohatera”. Podkreśla wpływ przestrzeni na losy bohaterów (patrz: Konstrukcja czasoprzestrzenna).


Opinie o Petersburgu prócz badaczy literatury wypowiadają także postaci utworu. Wszystkie sądy są negatywne i obdzierające stolicę z magii, którą posiadają wielkie miasta. Cyniczny Swidrygajłow, przybywający z prowincji, stawia wiele druzgoczących tez: „Jest to miasto półwariatów(…) Gdyby u nas istniała nauka, to medycy, prawnicy i filozofowie mogliby czynić nad Petersburgiem nader wartościowe dociekania, każdy w swojej dziedzinie. Rzadko gdzie spotyka się tyle posępnych, ostrych i cudacznych wpływów na dusze człowieka jak w Petersburgu. Już chociażby same wpływy klimatyczne! A tymczasem jest to przecie ośrodek administracyjny całej Rosji i jego charakter może odbijać się na wszystkim”.

Podobnie Pulcheria Aleksandrowna, także prowincjuszka, widząc nędzny pokój ukochanego Rodiona, całą odpowiedzialność za jego niepowodzenia (np. przerwanie studiów) kładzie na karb jego otoczenia: „Jakie masz liche mieszkanie, Rodia, istna trumna (…) Jestem przekonana, że mieszkanie jest w połowie winne temu, że wpadłeś w melancholię”. Wypowiadała te krytyczne spostrzeżenia nie wiedząc jeszcze o podwójnej zbrodni syna, o tym, że pomysł złamania piątego przykazania zrodził się właśnie tam: „– Tak, mieszkanie przyczyniło się niemało. (…) myśl powrotu do domu przejęła go okropnym wstrętem: przecie to tam, w tym kącie (…) wylęgło się tamto i dojrzewało już przeszło miesiąc”.

Powieść niby lustro ukazuje nam obrazy szarego i nijakiego miasta. Towarzysząc bohaterowi, odwiedzamy z nim stragany na placu Siennym: „Zbliżała się godzina dziewiąta, kiedy mijał plac Sienny. Wszyscy handlarze przy straganach, w budkach, w sklepach i sklepikach zamykali swoje lokale lub zdejmowali i chowali towar i podobnie jak klientele rozchodzili się do domów. Pod garkuchniami, na dolnych piętrach, na brudnych i cuchnących podwórkach kamienicy przy Siennym, zwłaszcza zaś koło szynków, tłoczyło się mnóstwo ludu roboczego i łachmaniarzy (…)”, szynkownie: „(…) Stały talerzyki z mizerią, czarnymi sucharkami i na dzwonka pokrajaną rybą; wszystko to pachniało nader niezachęcająco. Nieznośnie duszne powietrze sprawiało, że trudno było wysiedzieć, a wszystko było tak przepojone odorem okowity, że miało się wrażenie, iż od samego tego zaduchu można w ciągu pięciu minut stać się pijanym”.
Widzimy jak na opuszczonym podwórzu ukrywa zrabowane kosztowności (miasto zrodziło zarodek zła, a potem pożarło jego owoce): „Idąc z Alei W-wskiej na plac, nagle ujrzał po lewej ręce wyjście na podwórko, zupełnie na głucho zabudowane. Z prawa, tuż od bramy, daleko w głąb podwórka szedł ślepy nietynkowany mur sąsiedniej czteropiętrowej kamienicy. Z lewa, równolegle do ślepego muru i również do samej bramy, biegł drewniany parkan na jakie dwadzieścia kroków w głąb dziedzińca i dopiero dalej skręcał pod kątem w lewo. Było to na głucho odgrodzone miejsce, gdzie leżał zwalony jakiś budulec. Nieco dalej, w zagłębieniu podwórka, zza parkanu wyzierał węgieł niskiej, zasmolonej murowanej szopy, prawdopodobnie część jakiś warsztatów. Zapewne mieścił się tu warsztat ślusarski czy stelmachowski, czy coś w tym rodzaju; wszędzie, prawie tuż od bramy poczynając, gęsto czerniały kupki węglowego miału”.

4. Wizerunek głównego bohatera- dylematy, niepokoje, cele, przemiana (należy szczegółowo wskazać, w jaki sposób ona nastąpiła) :

Według narratora Raskolnikow „(…) był niepospolicie przystojny, o pięknych ciemnych oczach, ciemny blondyn, wzrostu więcej niż średniego, smukły i zgrabny (…) Odziany był tak licho, że niejeden, nawet otrzaskany z biedą, w dzień krępowałby się wyjść na ulicę w takich łachmanach”. Opis ten odnajdujemy na początkowych stronach powieści. Opis nakrycia głowy, przez włożenie którego Raskolnikowa zaczepił pijak (również relacja narratora): „Był to kapelusz wysoki, okrągły, zimmermanowski, ale znoszony do szczętu, wyrudziały, w dziurach i plamach, bez ronda, szkaradnie zgnieciony z jednego boku”.

Z kolei Razumichin, w rozmowie z matką i siostrą Rodii, postrzega przyjaciela następująco: „Znam Rodiona od półtora roku. Jest posępny, ponury, wyniosły i dumny; ostatnio (a może i dawniej) stał się imaginatykiem i hipochondrykiem. Wielkoduszny i dobry. Ze swymi uczuciami nie lubi się zgadzać i już raczej popełni okrucieństwo, niżby miał w słowach wyrazić serdeczność. A znów kiedy indziej… wcale nie hipochondryk, tylko po prostu zimny i nieczuły, ba, wręcz nieludzki, doprawdy, można by powiedzieć, że dwa przeciwstawne charaktery zmieniają się w nim kolejno. Czasami… okropnie nierozmowny; wciąż „nie ma czasu”, wciąż mu „przeszkadzają”, a tymczasem leży nic nie robiąc. Nie jest szyderczy i to nie dla braku dowcipu, lecz jakby żałował czasu na takie głupstwa. Nie dosłuchuje do końca, gdy do niego mówić. Nigdy się nie interesuje tym, czym w danej chwili interesują się wszyscy. Nadzwyczaj górnie trzyma o sobie, i chyba nie bez podstawy (…)”.

Ten młody Rosjanin jest głównym bohaterem powieści. Po skończeniu dwudziestego roku życia przybywa z prowincji do stolicy by spełnić pokładane w nim przez rodzinę oczekiwania i studiować na uniwersytecie. Poznajemy go trzy lata później, jako byłego studenta prawa, nękanego biedą i głodem (z braku pieniędzy musiał przerwać studia, ma zaległości w czynszu za pokój przypominający „szafę”, od prawie dwóch dni nie miał nic w ustach). Bez pomocy ubogiej matki umarłby już dawno z głodu. Aby pomóc ukochanemu bratu, jego siostra Rodiona – Dunia, gotowa jest wyjść za niekochanego i odpychającego, ale majętnego człowieka.


Wrażliwy i ambitny Rodia, nie mogąc znieść niesprawiedliwości i nierówności społecznych, zaobserwowanych zaułkach, traktierniach i na ulicach XIX-wiecznego Petersburga (np. losy radcy Marmieładowa), czuje się jednostką powołaną do przywrócenia szczęścia i harmonii. Od miesiąca z premedytacją planuje zabójstwo nieuczciwej lichwiarki, między innymi wymierza w krokach odległość do jej domu. Gdy w końcu realizuje swój plan, z jego ręki prócz nieuczciwej staruchy ginie jej przyrodnia siostra, osoba sprawiedliwa i lubiana. Nieoczekiwany przebieg zbrodni powoduje, że popada w kilkudniową apatię, przerywaną majakami i koszmarami. Podczas choroby na krok nie zostawia go przyjaciel z czasów studenckich – Razumichin.

Podczas rozwoju fabuły powieści obserwujemy jak Rodion staje się ofiarą własnej zbrodni. Choć jego postawę w jakimś stopniu można nazwać altruistyczną i usprawiedliwioną (okradł lichwiarkę nie dla siebie, zamierzał przeznaczyć kosztowności dla innych), to jednak w konsekwencji dochodzimy do wniosku, że nie można naginać metod do osiągnięcia celu – złem nie osiągniemy dobra.

W artykule Rodiona, cytowanym podczas spotkania u Porfirego, autor usprawiedliwia zbrodniarza (zawsze jednostkę wybitną), który dokonuje czynu dla dobra społeczeństwa. W jego poglądach widać znajomość Hegla – Raskolnikow postrzega siebie jako wybitną jednostkę, mogącą poprawić losy ogółu, daje sobie prawo zabicia „odrażającej staruchy”. W końcu po wielu nieprzespanych nocach, stopniowo dojrzewa do przyznania się do grzechu -złamał piąte przykazanie. Zrozumiał, że nawet najbardziej osadzona w rzeczywistości teoria nie może usprawiedliwiać potworności zbrodni.
Powieść kończy się, gdy Raskolnikow dochodzi do tego wniosku. Wiemy, że nastąpią duże zmiany w jego postępowaniu i traktowaniu ukochanej, ale „(…) tu już się rozpoczyna nowa historia, historia stopniowej odnowy człowieka, historia stopniowego jego odradzania się, stopniowego przechodzenia z jednego świata w drugi”.

5. Bohaterowie powieści (ich imiona, motywy postępowania, wyznawane wartości) :
I Zofia Siemionowna Marmieładowa (Sonia)
Poznajemy ją w momencie sceny śmierci jej ojca. Oto jak narrator opisuje przybyłą z „pracy” dziewczynę: „Ona także była w łachach; miała na sobie strój groszowy, lecz po ulicznemu ozdobny, wedle smaku i reguł obowiązujących w jej odrębnym świecie (…) zapominając o swej jedwabnej, z czwartej ręki nabytej, kolorowej, nieprzystojnej tutaj sukni z niezmiernie długim, śmiesznym trenem, i rozłożystej krynolinie, doszczętnie zagradzającej drzwi, i o jasnych bucikach, i o umbrelce, niepotrzebnej w nocy, a którą jednak wzięła z sobą, i o śmiesznym, słomkowym, okrągłym kapeluszu z jaskrawym, płomiennym piórkiem. Spod tego kapelusza zaczepnie włożonego na bakier, wyglądało chude, blade, wylęknione liczko (…) Sonia była osiemnastoletnią blondyneczką, małego wzrostu, szczuplutką, ale dosyć niebrzydką; miała wspaniałe szafirowe oczy”.

Na drugi dzień, gdy zaprasza Rodiona na pogrzeb, wygląda całkiem inaczej: „Teraz była to dziewczyna ubrana skromnie, nawet biednie, bardzo jeszcze młodziutka, prawie dziewczynka, o skromnych i przyzwoitych manierach, z twarzą jasną, lecz jak gdyby trochę wystraszoną. Miała na sobie nader prościutka domową sukienkę, na głowie zaś stary kapelusz, jakie noszono dawniej; tyle tylko, że w ręku trzymała i teraz parasolkę”.

Wygląd gościa relacjonuje również narrator, choć być może trochę przez pryzmat gospodarza: „Podczas rozmowy Raskolnikow badawczo jej się przyglądał. Była to twarz chudziutka, zupełnie chudziutka i blada, o rysach dosyć nieregularnych, o nazbyt spiczastym małym nosku i podbródku. Nie można jej było nawet nazwać ładniutką, lecz za to jej błękitne oczy były takie świetliste, a gdy się ożywiały, wyraz jej twarzy stawał się tak poczciwy i szczery, że mimo woli zjednywała każdego. W jej rysach, a i całej postaci, była nadto jedna jeszcze charakterystyczna cecha: pomimo swoje osiemnaście lat wydawała się nieomal dziewczynką, o wiele młodszą, niż była w istocie, dzieckiem prawie – i to czasem aż pociesznie zaznaczało w niektórych ruchach”.

Sonia to córka Marmieładowa (kiedyś tytularnego radcy, dziś ustawicznego pijaka) z pierwszego małżeństwa. Aby wyżywić rodzinę, poświęca się i zostaje prostytutką. Staje się osobą najbliższą Raskolnikowowi. To najszlachetniejsza postać powieści, altruistka posiadająca dar empatii, współodczuwania.

Jest całkowitym przeciwieństwem Rodiona: wierzy w sens istnienia i dobroć Boga, a nie w racjonalizm. Nie czuje się jednostką wybitną tak jak bohater, nie doszukuje się we wszystkim sensu, lecz żyje, wierzy i kocha (jak pokorna Lizawieta czy kochająca Dunia). To pod jej wpływem na końcu powieści Raskolnikow „zmartwychwstaje”.

II Dymitr Prokoficz Razumichin:

Opis narratora możemy znaleźć, gdy Rodia wspomina przyjaciela: „Był to chłopiec nadzwyczaj wesoły i wylewny, poczciwy aż do prostoduszności. Najlepsi spośród kolegów rozumieli to, wszyscy go lubili. Był całkiem niegłupi, choć niekiedy w rzeczy samej naiwny. Miał charakterystyczną powierzchowność – wysoki, chudy, czarnowłosy, zawsze nie dogolony. Czasem wyprawiał brewerie i uchodził za osiłka. Kiedyś w nocy, w wesołej kompanii, jednym uderzeniem pięści unieszkodliwił olbrzymiego stróża bezpieczeństwa. Pić potrafił jak smok, ale mógł też i nie pić wcale; czasem broił niedopuszczalnie, lecz potrafił wcale nie broić. Ponadto Razumichin odznaczał się tym, że żadne niepowodzenia go nie peszyły, i zdawało się, iż najgorsze tarapaty nie dadzą mu rady. Mógł mieszkać chociażby na dachu, znosić piekielna głodówkę i podbiegunowe mrozy. Ubogi był jak mysz, sam jak palec; z niczyjej pomocy nie korzystał zdobywając środki utrzymania różnymi pracami. Znał co niemiara źródeł zarobków – uczciwych, naturalnie.”

Raskolnikow poznał tego przystojnego i zdolnego młodzieńca podczas studiów, a potem odnowił tę znajomość po dokonaniu zbrodni. Choć Razumichin był ubogi, chciał podzielić się z przyjacielem pracą nad tłumaczeniami. Dał dowody swego oddania i życzliwości troskliwie opiekując się Rodionem podczas czterech dni po morderstwie, a później zaciekle broniąc go przed atakami śledczego Porfirego. Jego ciepło i wrażliwość ujawniły się w kontaktach z matką i siostrą Rodiona.

W Duni zakochał się od pierwszego wejrzenia i był potem dobrym mężem. Nie tolerował obłudy i cwaniactwa Łużyna, któremu w twarz wygarnął swoją odrazę. Nie zapomniał o przyjacielu, gdy ten poszedł na katorgę – regularnie pisał do niego listy, podtrzymując skazanego na duchu.

III Dunia (Awdotia Romanowna) :
Charakterystykę Duni znajdujemy w słowach listu matki dziewczyny, które napisała do Rodiona relacjonując stosunek dziewczyny do brata oraz zachowanie w trakcie społecznej nagonki po pomówieniu jej o złe prowadzenie się: „(…) i żebyś wiedział, jak Ciebie Dunia kocha i jakie ma złote serce (…) Dunieczka potrafi wiele znieść i w najtrudniejszych nawet okolicznościach zdobyć się na tyle męstwa, żeby nie stracić hartu ducha, (…) ale Dunieczka miała więcej hartu niż ja i szkoda, żeś nie widział, jak ona wszystko znosiła i jeszcze mnie pocieszała, dodawała otuchy!”. Matka wyraża także pogląd Duni na kwestię małżeństwa: „Dunia jest nie tylko dziewczyną mądrą, ale także istota szlachetną jak anioł i ma sobie za powinność zapewnić szczęście mężowi, który by ze swej strony dbał o jej szczęście (…)”.

Oto z kolei fragment powieści traktujący o wyglądzie Dunieczki, która właśnie przyjechała do Petersburga i którą bacznie obserwuje zauroczony Razumichin: „Awdotia Romanowna była bardzo ładna; wysoka, nad podziw zgrabna, silna, pewna siebie, co przebijało ze wszystkich jej ruchów, wcale jednak nie uszczuplając ich miękkiego wdzięku. Z twarzy przypominała brata, lecz wielu nie zawahałoby się nazwać ją pięknością. Włosy miała ciemnoblond, nieco jaśniejsze niż brat, oczy prawie czarne, błyszczące, dumne, a zarazem chwilami pełne niezwykłej dobroci. Była blada, lecz nie chorobliwie; rysy jej tchnęły hożością i zdrowiem. Usta miała cokolwiek za małe, a dolna warga, świeża i pąsowa, odrobinę wystawała naprzód, jak i podbródek – jedyna nieregularność tej ślicznej twarzyczki, co jednak czyniło jętym bardziej charakterystyczna i jak gdyby trochę hardą. Wyraz jej bywał zwykle raczej poważny i skupiony; za to jak ładnie wyglądał uśmiech, jak ładnie dźwięczał jej śmiech, wesoły, młody, niefrasobliwy!”

Dunia to rok młodsza siostra Raskolnikowowa. Dzięki gruntownemu wykształceniu przez jakiś czas pracowała jako guwernantka u państwa Swidrygajłow. Ale, gdy gospodarz domu zaczął czynić ładnej pracownicy dwuznaczne propozycje, okazała się skromną i dumną kobietą i kategorycznie odmówiła. W konsekwencji została posądzona o romans i rozbijanie rodziny, co jeszcze bardziej zahartowało jej ducha (cały czas trzymała się twardo i podnosiła na duchu zatroskaną jej szkalowaną reputacją matkę). Była nawet gotowa wyjść za mąż za niekochanego człowieka – Łużyna - by poprawić sytuację matki i brata. W końcu, po epizodzie z obsesyjnym Swidrygajłowem i nikczemnym Łużynem z miłości poślubiła Razumichina.

IV Pozostali bohaterowie (Raskolnikow został opisany we wcześniejszym punkcie):
Pulcheria Aleksandrowna

To uosobienie matczynego ciepła w powieści. Tej prostej, lecz kochającej i troskliwej kobiecie zależało jedynie na dobru swych dzieci - Rodiona i Dunieczki. Była pełna wiary w sukcesy syna, którego wspomagała jak tylko mogła. Nie faworyzowała dzieci – Duni okazywała tyle samo serca (była przy niej podczas afery wywołanej przez Marfę Pietrowną, nie zmuszała Duni do małżeństwa z niekochanym człowiekiem, choć to poprawiłoby sytuację całej rodziny). Pod koniec życia, gdy jej ukochanego pierworodnego zesłano na syberyjską katorgę za podwójne morderstwo, przeszła załamanie nerwowe i wkrótce potem umarła.

Piotr Pietrowicz Łużyn

Łużyna poznajemy we fragmencie listu od Pulcherii do Rodiona: „Człowiek to poważny, ma wiele zajęć (...) budzący zaufanie (…) bardzo solidny, przyzwoity, tylko że troszeczkę posępny i jak gdyby wyniosły (…) jest jak gdyby cokolwiek próżny i bardzo lubi, żeby go słuchano (…) on mi się z początku wydał jakby troszkę szorstki; ale to wszak może pochodzić właśnie stąd, że jest człowiekiem prostolinijnym”. Choć kobieta stara się pokazać przyszłego zięcia w dobrym świetle, z jej relacji i tak przebija jego prawdziwe, złe oblicze.

Opis łuzyna poznajemy z relacji narratora dotyczącej pierwszego spotkania Łużyna z bratem Duni: „Był to pan podeszłych już lat, sztywny, postawny, z twarzą o wyrazie powściągliwym i tetrycznym. Zaczął od tego, że przystanął w drzwiach, rozglądając się dokoła z obraźliwie-nieukrywanym zdziwieniem (…) boć Piotr Pietrowicz występował w roli narzeczonego. Wszystko, co miał na sobie, wyszło świeżo od krawca, wszystko było jak należy, chyba tylko z wyjątkiem tego, że wszystko było zanadto nowe i zbyt niedwuznacznie zdradzało swe przeznaczenie. Nawet dandysowski, nowiuteńki, okrągły kapelusz świadczył o tym celu: Piotr Pietrowicz traktował go bowiem z nadmiernym uszanowaniem i z nadmierną ostrożnością trzymał go w rękach. Nawet para prześlicznych glansowanych rękawiczek lila od Jouvina świadczyła o tym samym już choćby przez to, że właściciel nie wkładał ich, tylko trzymał w ręku dla parady. W stroju Piotra Pietrowicza górowały barwy jasne i młodzieńcze. (…) a co najdziwniejsze, we wszystkim było mu, owszem, do twarzy. Twarz ta, nader świeża i nawet ładna, już i tak była młodsza od swoich czterdziestu pięciu lat. Ciemne bokobrody mile ją ocieniały z obu stron, niby dwa kotlety, i bardzo pięknie zagęszczały się przy gładko wygolonym, połyskliwym podbródku. Nawet włosy – leciutko zresztą siwiejące – uczesane i ukarbowane i fryzjera, nie nadawały mu śmiesznego czy głupiego wyglądu, jaki zwykle towarzyszy ukarbowaniu, które upodabnia nieuchronnie do Niemca wstępującego na ślubny kobierzec. Jeśli zaś w tym dość przystojnym i statecznym obliczu było rzeczywiście coś nieprzyjemnego i odstręczającego, miało to całkiem inne przyczyny”.


Piotr Pietrowicz to czterdziestopięcioletni majętny krewny Marfy, zeswatany przez nękaną wyrzutami sumienia Pietrowną z Dunią. Ich narzeczeństwo nie trwało jednak długo. Temu grubiańskiemu, zarozumiałemu i małostkowemu egocentrykowi nie zależało na szczęściu „ukochanej”, lecz na tym, aby jego wybranka był biedna. Źle wychowany skąpiec chciał nią później rządzić: „poślubić pannę uczciwą, ale bez posagu, i tylko taką, która zakosztowała biedy”. Gdy już został odprawiony, aby zemścić się na rodzinie Raskolnikow, podstępnie wplątał Sonię – przyjaciółkę Rodiona, a później Duni - w kradzież. Został na szczęście zdemaskowany przez własnego kolegę, Lebiezatnikowa.

Andrzej Siemionowicz Lebiezatnikow

„Ów Andrzej Siemionowicz był to jakiś urzędniczyna, człowiek mizerny i skrofuliczny, małego wzrostu, aż zabawnie lnianowłosy, z bokobrodami, którymi bardzo się szczycił, w kształcie kotletów. Prawie ustawicznie bolały go oczy. Serca był dosyć miękkiego, ale w mowie – pełen swady, czasem wręcz arogancki, co przy drobnej jego figurce niemal zawsze wypadało uciesznie. Amalia Iwanowna zaliczała go do wielce szanowanych lokatorów, ile że się nie upijał, a komorne uiszczał regularnie. Wbrew tym wszystkim cnotom (…) istotnie był głupawy”.

Lebiezatnikow to kolega Łużyna (potem już były kolega) i sąsiad Marmieładowów, określany przez narratora słowami: „urzędniczyna”, „głupawy”, „o dziwnych poglądach” (popierał komunę, propagandę i śluby cywilne).

Alona Iwanowna

Jej sylwetkę odnajdujemy w słowach narratora we fragmencie opisującym wizytę Rodiona, który przyszedł zastawić zegarek po ojcu: „Była to drobniutka, sucha starowinka, w wieku jakiś sześćdziesięciu lat, z ostrymi, złymi oczkami, z malutkim spiczastym noskiem, bez chustki na głowie. Płowe, ledwie siwizna przyprószone włosy były tłusto nasmarowane olejem. Cienka i długa szyja, podobna do kurzej nogi, była omotana jakimiś flanelowymi gałgankami, a z ramion, mimo upału, zwisała zniszczona i pożółkła salopka na futrze. Staruszka raz po raz kaszlał i postękiwała.”

Iwanowa to stara wdowa po urzędniku, skąpa i nieuczciwa lichwiarka. Ma przyrodnią siostrę (Lizawietę Iwanownę), którą poniża i źle traktuje, zapisując jej w testamencie tylko stare meble (oddała wszystko na klasztor - na wieczną modlitwę).

Lizawieta Iwanowna

Rodia widząc ją na placu myśli: „Było to wysokie, niezgrabne, pokorne i nieśmiałe pannisko trzydziestopięcioletnie, omal nie idiotka(…)”. Gdy zaskoczony jej obecnością, morduje bezbronną kobietę wspomina: „Nieszczęśliwa Lizawieta była tak potulna, zahukana i zastraszona raz na zawsze, że nawet nie podniosła ręki, by ochronić twarz (…)”.


Przypadkowa ofiara Raskolnikowa była osobą drobną i niewydarzoną. Zajmowała się handlem, ale w przeciwieństwie do siostry dawała najlepsze ceny w interesie. Wszystkie pieniądze oddawała Alonie, która prawie wydziedziczyła ją w testamencie. Przyjaźniła się z Sonią, której dała Biblię i z którą wymieniły się krzyżykami na szyję. Gdy zaatakował ją Rodia, nie broniła się, ze spuszczoną głową przyjęła ciosy siekiery.

Porfiry Pietrowicz

Poznajemy go w opisie narratora, gdy Rodia wraz z Razumichinem składają sędziemu śledczemu wizytę w domu: „Był to człowiek lat trzydziestu pięciu, wzrostu mniej niż średniego, tęgawy, nawet z brzuszkiem, ogolony, bez wąsów i bokobrodów, z krótko ostrzyżonymi włosami na dużej kulistej głowie, jakoś osobliwie zaokrąglonej na potylicy. Pulchna, księżycowata twarz z trochę zadartym nosem miała cerę niezdrową, ciemnożółtą, lecz była dość rześka i nawet kpiarska. Twarz ta byłaby nawet dobroduszna, gdyby nie wyraz oczu o jakimś ciekłym, wodnistym połysku; prawie białe rzęsy migały gęsto, jakby do kogoś mrugając. Spojrzenie tych oczu dziwnie nie harmonizowało z całą postacią, mającą w sobie coś nieledwie babskiego, i nadawało jej znacznie większej powagi, niżby się można było spodziewać z pierwszego wrażenia”.

Reklamy OnetKontekst


Porfiry to krępy mężczyzna w średnim wieku. Jest zastępcą komisarza i prowadzi śledztwo w sprawie podwójnego zabójstwa. Psychologicznymi gierkami, sprytem i przebiegłością próbuje skłonić Raskolnikowa do dobrowolnego przyznania się do winy, zdając sobie sprawę z ciężaru zbrodni. W relacjach z głównym bohaterem nie naciska na przyznanie się do winy, lecz cierpliwie czeka, zachowując takt.

Mikołaj Dementiew

Rodia podczas wizyty na komisariacie poznaje człowieka podejrzanego o zbrodnię, której sam dokonał, gdy policjanci przyprowadzają wystraszonego chłopa do Porfirego znajdujemy opis narratora: „Był zupełnie jeszcze młody, odziany jak człowiek z ludu, wzrostu średniego, szczupły, z okrągło przystrzyżoną grzywką, z drobnymi, jakby wysuszonymi rysami twarzy”

Mikołaj to malarz pokojowy, który przyjechał ze wsi z zamiarem zostania pustelnikiem: „(…) był gorliwy, trawił noce na modłach (…)”; „dobry człowiek (…) dusza niewinna i chłonna, (…)” ale wielki Petersburg zawrócił mu w głowie. Przez przypadek to on został oskarżony o zabójstwo Alony i Lizawiety. Przerażony rozwojem wypadków świadczących o jego winie, chciał popełnić samobójstwo w celi, a potem w rezultacie wielokrotnego czytania Pisma Świętego - postanowił „przyjąć cierpienie” i dźwigać swój krzyż. W jego winę nie wierzył Porfiry.

Arkadiusz Swidrygajłow

Opis mężczyzny śledzącego Sonię (słowa narratora): „Był to człowiek lat pięćdziesięciu, wzrostu powyżej średniego, dorodny, szeroki w barach, nieco jakby przygarbiony. Był ubrany elegancko, wytwornie i wyglądał na pana całą gębą. W ręku trzymał ładną laseczkę, którą za każdym krokiem postukiwał w chodnik, a na rękach miał nowiutkie rękawiczki. Szeroka twarz o wystających kościach jarzmowych była dosyć przyjemna, cera zaś świeża, niepetersburska. Jego włosy, bardzo jeszcze gęste, były zupełnie płowe, ledwie przyprószone siwizną, rozłożysta zaś, gęsta broda, zasłaniająca mu szyję jak wachlarz, była w jaśniejszym jeszcze odcieniu. Oczy miał niebieskie, patrzące zimno, pilnie i przenikliwie; usta pąsowe. W ogóle ten doskonale zakonserwowany człowiek wyglądał na młodszego o wiele, niż był.”

Swidrygajłow to alter ego Raskolnikowa (są podobni). Choć jest głową rodziny, nic sobie nie robi z sakramentu małżeństwa z Martą Pietrowną, z którą zawiera „układ”: nigdy jej nie zostawi, a ona nie będzie robiła mu przeszkód w jego licznych romansach. Gdy zakochał się w Duni, ta została przez jego zaloty posądzona o niecnotliwe zachowanie. W końcu pokazał pozytywną stronę charakteru i wyznał żonie prawdę, w konsekwencji czego kobieta oczyściła dziewczynę z podejrzeń. Miał tez ciemną stronę charakteru: nie do końca wyjaśniono kwestię jego udziału w śmierci żony. Do Petersburga przyjechał oddać się rozpuście oraz prześladować Dunię i jej brata (podsłuchuje jego rozmowy z Sonią). W końcu zaręczył się z niespełna szesnastoletnią dziewczyną, a po definitywnym odrzuceniu przez Dunię popełnił samobójstwo.

Jego postać jest niejednoznaczna – pokazuje człowieczeństwo w kontekście rodziny Marmieładowów, tzn. przygotowuje pogrzeb Katarzyny, opłaca pobyt sierot w renomowanym zakładzie, zostawia im obligacje. Przed samobójstwem finansowo zabezpiecza też „narzeczoną”. Z drugiej strony jest zamieszany w śmierć głuchoniemej nastolatki, parobka i swej żony. Prześladując Dunię, ujawnia cechy charakteru, takie jak cynizm i skłonność do nihilizmu.

Marmieładow


Narrator opisuje go podczas fragmentu w traktierni (Rodia przygląda się z fascynacją samotnie pijącemu mężczyźnie): „Był to człowiek już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu i krępej budowy, szpakowaty, z dużą łysiną, z twarzą nalaną wskutek ciągłego pijaństwa, żółtą, aż zielonkawą, z nabrzmiałymi powiekami, spoza których błyszczały malutkie jak szparki, ale żywe, przekrwione oczki. Lecz było w nim coś bardzo dziwnego; w jego wzroku świeciła jakaś egzaltacja – kto wie, może by się znalazła i roztropność, i rozum – ale zarazem migało chwilami jak gdyby szaleństwo. Ubrany był w stary, do cna obszarpany frak, z poobrywanymi guzikami (…) Spod nankinowej kamizelki sterczał półkoszulek, zmiętoszony, wybrudzony i zalany. Twarz była po urzędniczemu ogolona, lecz tak już dawno, że gęsto zaczynała występować sinawa szczeć”.

Niegdyś poważany radca tytularny, w powieści ukazany jest już jako wykolejony pijak, który nie potrafi zapewnić utrzymania rodzinie, a nawet bierze pieniądze na alkohol od córki (zyskami z nierządu zapewniającej podstawowy byt rodzinie). Nadal widać w nim wrażliwość, np. gdy bierze całą winę za prostytucję Soni na siebie. Wierzy w miłosierdzie Chrystusa.

Katarzyna Iwanowna

Cytat ze sceny, gdy Raskolnikow odprowadza pijanego Marmieładowa do domu i poznaje jego żonę: „Była to straszliwie wychudzona kobieta, gibka, dosyć wysoka i zgrabna, ze ślicznymi jeszcze, ciemnoblond włosami i, w rzeczy samej, z ceglastymi wypiekami na twarzy. (…) Przykre wrażenie sprawiała ta suchotnicza, wzburzona twarz, po której pełgały ostatnie odblaski dogorywającej łojówki”.

Katarzyna to kobieta wykształcona, z dobrego domu. Kilka lat temu wbrew woli rodziców wyszła za oficera, po śmierci którego została sama z dwójką dzieci. Potem wyszła za Mermieładowa, mającego także córkę Sonię. Razem mają jednego potomka. Stara się wiązać koniec z końcem, ale nie przywykła do biedy i nędzy. Czując się stworzoną do innego życia, miała problemy z odnalezieniem się w realiach biedy i nędzy. W miarę rozwoju akcji staje się coraz bardziej znerwicowana, niesprawiedliwa a nawet gwałtowna (często bije dzieci). Na skutek nieleczonych suchot, przeżywszy niewiele ponad trzydzieści lat, ta w głębi serca dobra kobieta, umiera.


Zosimow

Opis lekarza znajdujemy we fragmencie wizyty lekarskiej u Rodiona: „Zosimow był to słuszny, opasły człowiek, z twarzą nalana, bezbarwną, bladą, gładko wygoloną, z płowymi, niefalującymi włosami, w okularach i z dużym złotym pierścieniem na rozdętym od tłuszczu palcu. Miał ze dwadzieścia siedem lat. Ubrany był w obszerny, elegancki, lekki płaszcz, jasne lekkie spodnie – wszystko w ogóle było na nim obszerne, z igiełki; bielizna nienaganna, łańcuszek od zegarka masywny. Sposób bycia – powolny, jakby niemrawy, a zarazem wyuczenie-swobodny; pretensjonalność, choć starannie ukrywana, wyłaziła co chwila jak szydło z worka. Wszyscy znajomi uważali go za człowieka przykrego w pożyciu, lecz dodawali, że na rzeczy się zna”.

Zosimow to początkujący lekarz oddany potrzebom pacjentów, czego przykładem może być troskliwa opieka nad Rodionem.

Zamiatow

Jego opis znajdujemy w scenie przesłuchania Rodiona w sprawie zaległości w czynszu: „Był to człowiek bardzo młody, najwyżej dwudziestodwuletni, miał twarz smagłą i ruchliwą, starszą nad wiek; był modnie wysztafirowany, z rozdziałkiem na głowie, wyczesany i wypomadowany, z mnóstwem pierścionków na białych, szczotką wyczyszczonych palcach i za złotym łańcuszkiem na kamizelce”. Ten drugoplanowy bohater to sekretarz cyrkułu i współpracownik Porfirego. Jest obecny przy omdleniu Rodiona podczas rozmowy o zabójstwie. Nie bierze pod uwagę jego wyznań, traktując je jako czcze gadanie osoby, która jeszcze nie wyzdrowiała.

6. Istota miłości Sonii i Rodiona:

Sonia była blondynką lat może osiemnastu, niskiego wzrostu, szczupła, lecz dość przystojna, o cudownych, niebieskich oczach”
– tak wyglądająca córka pijaka i zarazem prostytutka w powieści Dostojewskiego jest ucieleśnieniem wszelkich chrześcijańskich cnót. Cechuje ją wielka pokora, dobroć, zdolność do poświęcenia dla najbliższych, a także bardzo niska samoocena. Jak pisze Danuta Polańczyk: „Hańbiący zawód jeszcze bardziej utwierdza dziewczynę w pokorze, poczuciu własnej niskiej wartości oraz w wierze w boskie miłosierdzie i łaskawość dla tak wielkich grzeszników jak ona sama” (D. Polańczyk, „«Zbrodnia i kara» Fiodora Dostojewskiego”, Lublin 2005, s. 36).

... czytaj dalej
Reklamy OnetKontekst
- klp.pl bez reklam, 30 dni tylko 1,23 zl. Zamow teraz!

Rodion natomiast, to
„(…) były student Rodion Raskolnikow, młodzieniec wrażliwy i «myślący krytycznie», jak zresztą większość ówczesnej inteligencji rosyjskiej, a przy tym znajdujący się w trudnej sytuacji, bez złamanego grosza przy duszy. Na żaden cud nie liczy, bo w Boga nie wierzy. Nie zamierza też poświęcać się w imię «świetlanej przyszłości», którą łatwowiernym obiecują socjaliści (…)”
(D. Kułakowska, „Fenomen Dostojewskiego” [w:] F. Dostojewski „Zbrodnia i kara”, Warszawa 1998, s. Cool.

Jakim więc cudem między tą dwójką bohaterów powstało wielkie uczucie, skoro ona miała siebie za nic, a on uważał, że jest lepszy niż inni. Ponadto ona gorliwie wierzyła w Boga, podczas gdy on był zdeklarowanym ateistą. Sonia pogodziła się ze swoim losem, była bierna, z drugiej strony Rodion postanowił odmienić swoje życie zdecydowanym działaniem. Różnice dzielące bohaterów można mnożyć bez końca.

Zostało już powiedziane, że to Raskolnikow reprezentował aktywność życiową, a Sonia pasywność, dlatego nie dziwi, iż Rodion pierwszy zakochał się w dziewczynie. Zaimponowała mu jej wyrozumiałość, dobroć, bezinteresowność i duchowa wielkość, która „zupełnie rozmija się z jej skromną postacią” (D. Polańczyk, „«Zbrodnia i kara» Fiodora Dostojewskiego”, Lublin 2005, s. 37). To właśnie dla niej zdobył się na akt największej skruchy i odwagi, kiedy jako pierwszej przyznał się do popełnionej zbrodni. W ten sposób obdarzył ją kredytem zaufania. Ponadto dzięki niej zrozumiał, że musi ponieść konsekwencje swojego czynu, czyli poddać się sprawiedliwej karze. Jej reakcja na to wyznanie świadczyła o jej wielkiej empatii:

Dla Rodiona Sonia była ucieleśnieniem jego poglądów na temat wyzysku najuboższych przez resztę społeczeństwa. Uważał, że to brutalne życie i niegodne warunki życia zmusiły ją do podjęcia niegodnego kobiety zawodu. Ona dopatrywała się w nim z kolei zagubionego, wrażliwego i dobrego człowieka. Dlatego też postanowiła zrobić wszystko, co w jej mocy, aby ułatwić mu powrót na „dobrą ścieżkę”. Poświęciła się dla niego do tego stopnia, że nawet pojechała za nim na Syberię, by towarzyszyć mu na wygnaniu. Niejednokrotnie doświadczała złych słów lub przejawów pychy czy braku wdzięczności ze strony Raskolnikowa, lecz trwała przy nim niczym skała.

Jak pisze Danuta Polańczyk:
„Miłość Soni staje się źródłem ocalenia duchowego Rodiona. Ona wskazuje mu drogę pokuty i cierpienia, pomaga pokonać pychę i na nowo przywraca wiarę. Jej nauczanie wspomagane przykładem własnego życia pozwala mu w końcu znaleźć odpowiedzi na owe «przeklęte pytania», stale dręczące i trudne”
(D. Polańczyk, „«Zbrodnia i kara» Fiodora Dostojewskiego”, Lublin 2005, s. 3Cool. Co ciekawe, bohaterowie dopiero w ostatniej części powieści wyznają sobie miłość i snują wspólne plany na przyszłość. Jednak nie zmienia to faktu, iż wielkie uczucie istniało między nimi przez długi czas, tyle tylko, że niewypowiedziane. Ostatecznie to dzięki miłości Soni dokonała się ostateczna przemiana wewnętrzna Raskolnikowa, który zrozumiał, że dotychczas nie żył prawdziwie. Pragnął wrócić na wolność, aby razem z ukochaną wieść „nowe życie”. Szczęście, jakim się nawzajem obdarowywali sprawiało, że nawet perspektywa kolejnych siedmiu lat spędzonych na wygnaniu w katorżniczych warunkach nie przerażała ich.

8.Czego dotyczą religijne, polityczne i społeczne treści powieści.
Religijne treści:
Religia w „Zbrodni i karze” Fiodora Dostojewskiego
© - artykuł chroniony prawem autorskim autor: Karolina Marlęga

Religia w powieści to miedzy innymi konfrontacja poglądów ateistycznych (Raskolnikow) z chrześcijańskimi (Sonia, Marmieładow, Lizawieta), czego przykładem jest fragment rozmowy dwójki głównych bohaterów:
„ – A co będzie, jeżeli jeszcze za życia Katarzyny Iwanowny pani zachoruje? (…)
- (…) to niemożliwe! – i twarz Soni wykrzywiła straszna trwoga.
- Czemu niemożliwe? – ciągnął Raskolnikow z cierpkim uśmiechem. – Jakąż to pani ma asekurację? A wtedy co się z nimi [jej macochą i rodzeństwem] stanie? Całą gromadą wyjdą na ulicę, ona będzie kaszleć, żebrać, tłuc głową gdzieś o mur, jak dziś rano, a dzieci płakać… Później upadnie, odwiozą ją do cyrkułu, tam umrze, a dzieci…
- Och nie!... Pan bóg do tego nie dopuści!(…)
-(…) Z Polunią będzie na pewno to samo – rzekł znienacka.
- Nie, nie! To nie może być, nie! - jak opętana krzyknęła głośno Sonia, niby nożem żgnięta. – Pan Bóg, Pan Bóg nie pozwoli na takie okropieństwo!...
- Już nieraz pozwalał.
- Nie, nie! Bóg ją obroni, Bóg!... – powtarzała obłędnie.
- A może Boga wcale nie ma – ze złą uciechą odparł Raskolnikow, zaśmiał się i spojrzał na nią(…)”.

Dziewczyna bardzo gwałtownie reaguje na cyniczne uwagi Raskolnikowa, nie pozwalając wzbudzić w swym sercu nuty zwątpienia w sprawiedliwość Boską. Tajemnice wiary zgłębiała z Lizawietą, przyrodnią siostrą lichwiarki, brutalnie zamordowaną przez Rodiona: „Była sprawiedliwa… przychodziła do mnie… Z rzadka…bo nie wypadało. Czytałyśmy razem [Biblię] … i rozmawiały. Będzie oglądała Boga twarzą w twarz(…)”. Kobiety wymieniły się krzyżykami (Rodion dostał go od Soni). Jest to dowód niezwykłego geniuszu kompozycyjnego pisarza – w wyniku wymiany morderca zakłada na szyję krzyż należący do kobiety, którą zabił siekierą.

W powieści, prócz bogobojnej Soni i Lizawiety, występują także inne postaci będące wyznawcami prawd objawionych przez Chrystusa prawosławnego, lecz nierealizujące jego przykazań, np. Alona Iwanowna ze swoją fałszywą, pokazową wiarą (lichwiarka zapisuje nieuczciwie zrobiony majątek klasztorowi, wskutek czego jej siostra – okradana i bita – zostałaby bez środków do życia) czy Marmieładow, pijak okradający rodzinę, czekający na dzień Sądu Ostatecznego, który twierdzi: „(…) a pożałuje nas Ten, który ulitował się nad wszystkimi, który wszystkich i wszystko rozumiał, On też jeden jest sędzią (…) I osądzi wszystkich sprawiedliwie i przebaczy dobrym i złym, wyniosłym i pokornym… A gdy już skończy ze wszystkimi, naonczas przemówi i do nas: >>Chodźcie i wy! – powie. – Chodźcie, pijaniuteńcy! Chodźcie, słabiutcy! Chodźcie zasromani!<< I my wszyscy przyjdziemy nie wstydząc się, i staniemy przed Nim. A On powie: >>Świnie jesteście! Na obraz i podobieństwo bestii; ale chodźcie i wy też!<< Wówczas rzekną mądrzy, rzekną roztropni: >>Panie! Przecz dopuszczasz tych oto?<< A On powie: >>Dlatego ich dopuszczam, o mądrzy, dlatego ich dopuszczam, o roztropni, że z nich żaden nie poczytywał sobie nigdy za godnego tej łaski…<< I wyciągnie ku nam prawicę swoją, a my przepadniemy… i zapłaczemy… wszystko zrozumiemy! Wtedy zrozumiemy wszystko!... I wszyscy zrozumieją… Katarzyna… także zrozumie. Panie, przyjdź królestwo Twoje!”. Choć swoją wizją prowokował siedzących w szynkowni do żartów i wyzwisk, widać było, że myślenie o boskiej łasce daje mu spokój.


Dostojewski wykorzystał także motywy biblijne, w których z racji obecności przeważa historia wskrzeszenia Łazarza (to symboliczna analogia do sytuacji bohatera). Sonia czyta ten fragment Rodionowi na prośbę ateisty. Małymi, pozornie niewidocznymi gestami stara się dyskretnie okryć wyznawcę racjonalizmu płaszczem swej niezachwianej wiary. Daje zbłąkanemu krzyżyk, czyta fragmenty Ewangelii, a gdy mężczyzna odsiaduje wyrok w syberyjskim więzieniu - ofiarowuje mu Pismo: „Pod jego poduszką leżała Ewangelia. Wziął ją odruchowo. Książka ta należała do niej, była tą samą, z której kiedyś czytała o wskrzeszeniu Łazarza. Na początku katorgi przewidywał, że Sonia zamęczy go religią, będzie wciąż mówiła o Ewangelii i wmuszała mu różne książki. Ale ku największemu jego zdziwieniu ona nie napomknęła o tym ani razu, ani razu nawet nie zaproponowała mu Ewangelii. Sam ją o nią prosił na krótko przed swoją chorobą i Sonia bez słowa przynosiła mu tę książkę. Dotychczas nie otwierał jej wcale. Nie otworzył jej i teraz także, lecz pewna myśl mignęła mu w głowie: >>Czyż jej przekonania mogą teraz nie być moimi przekonaniami? A przynajmniej uczucia jej, jej dążności…<<”.

Religia w powieści jest wyzwoleniem ze szpon zbrodni (Raskolnikow), pomaga przetrwać szarą i biedną rzeczywistość (Sonia, Marmieładow). Dostojewski pokazał też, jak źle można interpretować Boskie prawa (Alona Iwanowna).
Polityczne treści:
...
Społeczne tresci:
Zbrodnia i kara to przykład powieści realistycznej bardzo dokładnie przedstawiającej obraz społeczeństwa rosyjskiego drugiej połowy XIX wieku. Dostojewski uwagę czytelnika kieruje na najniższą warstwę społeczną. Jego bohaterowie to ludzie borykający się z nędzą (Raskolnikow, rodzina Marmieładowów), uwikłani w zbrodnie i inne występki (Raskolnikow, Swidrygajłow), degeneraci społeczni i alkoholicy (Marmieładow), prostytutki (Sonia).

Kryzys ekonomiczny i przemysłowy przyczynia się do ubożenia ludności, kwitnie przestępstwo i prostytucja. Pisarz porusza problem alkoholizmu i materialnej nędzy. Codziennością dla ludzi z marginesu społecznego jest zmaganie się z bezrobociem, chorobami (gruźlica Katarzyny Iwanownej), głodem.

Nędza rodziny Marmieładowa była już taka, że nikt z nich nie miał bielizny na zmianę. Katarzyna Iwanowna nie mogła znieść brudu i wolała męczyć się nad siły po nocach, gdy wszyscy śpią, aby do rana wysuszyć mokrą bieliznę na rozciągniętym sznurze i dać każdemu czystą.

Codzienna egzystencja razi swą brzydotą. Szczególną litość wzbudzają dzieci Marmieładowa:
Najmłodsza dziewczynka, może sześcioletnia, spała na podłodze w jakiejś dziwnej, siedzącej pozie, z głową wtuloną w kanapę. Chłopiec, o rok starszy od niej, drżał w kącie na całym ciele i płakał. Wyglądało na to, że przed chwilą go wygrzmocono. Starsza dziewczynka, w wieku lat dziewięciu, wysoka i cienka jak zapałka, w nędznej, podartej koszulinie i w narzuconym na ramionka kortowym paltociku, sprawionym jej prawdopodobnie ze dwa lata temu, bo nie sięgał teraz nawet do kolan, stała w kącie obok młodszego braciszka, obejmując go długą, chudą jak patyk ręką. Zdawała się go uspokajać, coś mu szeptała, różnymi sposobami usiłowała powstrzymać go, żeby się znów nie rozbeczał, równocześnie zaś ze strachem śledziła za matką swymi wielkimi, ciemnymi oczyma, które wydawały się w jej wychudłej i wystraszonej twarzyczce jeszcze większe, niż były w rzeczywistości.


Dostojewski przedstawia tragiczny los dziecka cierpiącego, zaniedbanego, pozbawionego miłości, prawdziwego dzieciństwa oraz opieki rodzicielskiej.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez mparzy dnia Nie 18:35, 18 Mar 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adrian
Administrator



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznańska 140b

PostWysłany: Nie 13:48, 18 Mar 2012    Temat postu:

omg Michał, dzieki wielkie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sławek




Dołączył: 17 Wrz 2010
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: i tak nie będziecie wiedzieć...

PostWysłany: Nie 16:58, 18 Mar 2012    Temat postu:

Nie wiem, czy dziękować, czy płakać. Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wilawiankipierwszade.fora.pl Strona Główna -> zaaaaaaaadania / j.polski Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin